[aktualizacja: 2014.11.28, 9:24]

 

Niespodzianki nie będzie, czyli dlaczego Marcin Krupa wygra drugą turę wyborów.  [komentarz]

 

Wybory samorządowe to dla nas święto demokracji. Wrzucenie głosu do urny to nie tylko spełnienie obywatelskiej powinności, lecz jednocześnie powód do satysfakcji: w końcu to my (ja) decydujemy, kto będzie w Katowicach u steru władzy. Jeżeli ktoś czuje wyjątkową awersję do obydwu kandydatów, może nie udzielić im swojego kredytu zaufania. Może na przykład dopisać do listy Adama Słodowego (Komitet Wyborczy „Zrób to sam”) lub inną, fikcyjną postać. Nie zrobią tego z pewnością pracownicy katowickich urzędów i licznych instytucji bezpośrednio uzależnionych od miasta, dla których druga tura wyborów będzie w dużej mierze walką o „być albo nie być”.

 

Dlaczego Marcin Krupa wygra wybory?

 

1.   Katowicki magistrat zatrudnia, zgodnie z szacunkami Dziennika Zachodniego, ok. 1100 urzędników. Do tego dochodzą inne jednostki administracyjne i pracownicy licznych instytucji ściśle powiązanych z urzędem miasta, którzy zapewne razem z rodzinami i przyjaciółmi solidarnie zagłosują za utrzymaniem obecnego status quo, a więc za stabilnością ich miejsca pracy. Nikt chyba nie ma wątpliwości co do tego, że nowy szef to zawsze nowe rozdania personalne.

 

2.   Marcin Krupa ma stosunkowo niewielki elektorat negatywny. Wynika to z prostego faktu, że jest osobą bliżej nieznaną. Trudno znaleźć wystarczający powód, żeby nie zagłosować na przyzwoicie wyglądającego człowieka, który, co tu dużo mówić, sprawia dobre wrażenie ogólne. W przeciwieństwie do niego Andrzej Sośnierz, kojarzony z rozprawami sądowymi i oskarżeniami w związku z powierzchnią reklamową na kartach chipowych Śląskiej Kasy Chorych, postacią krystaliczną nie jest. Ponadto łączony ze „Skansenem” i zamkiem w Chudowie nie robi nadzwyczaj dobrego wrażenia, prężąc się w walce o fotel prezydenta industrialnych Katowic.

 

3.   Marcin Krupa cieszy się nie tylko nieograniczonym, utrwalonym w tożsamości zbiorowej poprzez uścisk dłoni, poparciem Piotra Uszoka. Murem stoi za nim czerpiący z kasy miejskiej świat instytucji oświatowych i kulturalnych (sam kandydat nieźle gra na keyboardzie i harmonijce ustnej). W tym kontekście wielu z nas zadaje sobie pytanie, czy poprze go (apelując do elektoratu PO) największy przegrany tych wyborów, Arkadiusz Godlewski (14,8% głosów)? Otóż dyrektor Parku Śląskiego, który po nokautującym ciosie w pierwszej turze dochodzi zapewne jeszcze do siebie w swoim chorzowskim refugium, nie musi tego robić. Zrobił to za niego Jerzy Buzek, największa sława Platformy i obecnie chyba najbardziej prominentny polityk pochodzący z naszego regionu.     

 

4.   Marcin Krupa kontynuuje wyważoną i rozsądną kampanię. Zabrał na plakat współpracowników i „ludzi” (tutaj). Czyżby kandydat przeczytał i uwzględnił nasze postulaty? Gdyby nie fakt, że koszutka.eu nie jest prominentnym medium w skali miasta, moglibyśmy tak przypuszczać. Z drugiej strony trzeba mieć na uwadze, że rozwiązania praktyczne i pożyteczne nie zawsze pochodzą od „wielkich”, mainstreamowych portali opiniotwórczych i mediów, które właśnie w tych wyborach jak nigdy wcześniej skompromitowały się publikowaniem całkowicie chybionych, wręcz groteskowych sondaży.

 

5.   Namaszczony przez Piotra Uszoka następca na stanowisku prezydenta Katowic nie ukrywał podczas kampanii wyborczej swojego tytułu naukowego. Dzięki temu zamanifestował swoje powiązanie ze światem universitas. Również stąd może liczyć na poparcie.

 

6.   Marcin Krupa wygra, bo wzbudza zaufanie zwykłego Katowiczanina. W przeciwieństwie do urodzonego w Głuchołazach, zamieszkałego w Kobiórze pod Tychami a pracującego w Chorzowie kontrkandydata, Krupa tu się urodził, tu mieszka i pracuje.

 

7.   W końcu kandydat Forum Samorządowego wygra, bo Katowice nie raz już stawiały na stabilność i kontynuację. Co więcej, jeżeli nowy prezydent nie popełni jakichś rażących błędów, możemy spodziewać się kolejnej, trwającej co najmniej 16 lat, kadencji.

 

W pierwszej turze faworyt Piotra Uszoka uzyskał 43,09% głosów (Andrzej Sośnierz 22,09%). Można więc bez większego ryzyka obstawić, że zregenerowany i wzmocniony potężnym poparciem, w dogrywce 30 listopada „odeśle do parku” swojego kontrkandydata w stosunku głosów 70:30. Jeżeli zawiedzie frekwencja, być może 60:40. Ale walki, w której każdy głos będzie na wagę złota, raczej trudno się spodziewać.

 

P. S. Nie sposób znaleźć obszar życia publicznego, w którym dr Marcin Krupa nie miałby poparcia. Zagłosują na niego zapewne również pracownicy obsługi wyborów; dzięki temu i faktom powyżej wymienionym, nikt nie zarzuci „cyfrowemu gigantowi” jakim jest PKW, że przez przeoczenie kilkuset głosów zwyciężył inny kandydat.

 

***

Wielokrotnie zwracaliśmy uwagę na okoliczność, że trwająca (jeszcze przez kilkanaście godzin) kampania wyborcza jest i do ostatnich chwil pozostanie kampanią „komiksową”. Potwierdzili to dwaj tzw. poważni kandydaci na najwyższy urząd w mieście.

Rozpoczął Andrzej Sośnierz, który w gazetce propagandowej przedstawia swojego rywala w postaci pozbawionego dorobku, cherlawego noworodka:

 

  

 

Marcin Krupa nie pozostał w tym zakresie dłużny i w ramach riposty rozkolportował wizerunek kontrkandydata „po deszczu” (żeby nie powiedzieć „po laniu”):

 

 

Propaganda przyszłego prezydenta wykorzystuje też zakorzenioną w społeczeństwie, opartą na generowaniu negatywnych emocji (m. in. takich jak lęk przed nieznanym), dychotomię swój-obcy:

 

 

 

  REKLAMA WYBORCZA

 

 

 

 

Artykuł ma ambicję pozostania formą otwartą (a przynajmniej nie-zamkniętą), jeżeli chciałbyś coś uzupełnić, skorygować, rozszerzyć, napisz na adres:

koszutka.eu@o2.pl

 

 

 

  powrót

  do strony

  głównej

 

© Copyright by admin_koszutka.eu  2014