[2016. 09. 09]
Ulica Sokolska, czwartek
(8.09), ósma rano. Kilku
mężczyzn w ubraniach roboczych wycina na oczach przechodniów wyrwę w
ogrodzeniu.
Tak najkrócej można opisać
interwencję pracowników katowickiego KZGMu, którzy nadzorowani przez
kierownika Działu Eksploatacji tejże instytucji, Józefa Najdera, burzą symetryczny
kształt ogrodu bindażowego, będącego wizytówką tej części Koszutki.
Powód: rzekome zalecenia Straży Miejskiej oraz skragi mieszkańców wynikające
z ograniczenia widoczności w obszarze przecięcia jezdni i chodnika.
Ktoś, kto nigdy nie był w
tym miejscu, mógłby uwierzyć w taki sposób argumentowania i usprawiedliwiania
swoistego zamachu na dobrze znany mieszkańcom naszej dzielnicy uroczy
kwartał zieleni. Ale każdy, kto choć trochę zna ogród przy ul. Sokolskiej
wie dobrze, że ażurowa konstrukcja nie ma i nie miała nigdy żadnego
wpływu na komfort ruchu samochodów i pieszych w tym miejscu. Widoczności w
żaden sposób nie ogranicza też zasadzony obok żywopłot, który przez cały
rok jest starannie pielęgnowany i przycięty do przepisowej wysokości.
Nie ulega jednak
wątpliwości, co potwierdzić mogą kierowcy, że widoczność ogranicza wysoki
żywopłot pozostający w bezpośredniej styczności jezdni, którego
pielęgnacja leży w gestii służb miejskich.
No tak. Ale przecież z ich
perspektywy łatwiej przyciąć komuś starannie wykonaną konstrukcję
ogrodową, niż wypełniać swoje ustawowe obowiązki. Ekipa KZGM, choć
wyposażona w odpowiednie narzędzia ogrodnicze, tak usilnie skoncentrowana
była na dokonywaniu wyłomu w
trejażu ogrodu Łukasza Wojakowskiego, że nie zauważyła prawdziwego źródła
problemu.
W coraz głośniejszym sporze,
obecnym już dość wyraźnie w lokalnych mediach, nie przekonuje argument
rzekomego niezadowolenia mieszkańców. Po opublikowaniu w mediach
społecznościowych informacji o konflikcie wokół ogrodu, pojawiła się
prawdziwa, wręcz miażdżąca lawina głosów popierających
działania Łukasza Wojakowskiego, który z własnej inicjatywy (zupełnie
legalnie! – pismo KZGM TUTAJ) już od
dobrych kilku lat zagospodarowuje to miejsce. Ale najwyraźniej głos pojedynczych
mieszkańców tęskniących za stanem poprzednim, czyli zdewastowanym
trawnikiem z pozostałościami betonowej wylewki pod kiosk, jest dla KZGM bardziej
przekonujący.
O ogrodzie u zbiegu ulic
Sokolskiej i Grażyńskiego zaczyna być głośno. Jednak coraz bardziej
wyraźna obecność tego miejsca w lokalnych mediach ma też niestety swoje
negatywne konsekwencje. W dość obszernym tekście „Sąsiedzki konflikt na
Koszutce. Poszło o zbyt dużo zieleni” autorstwa Łukasza Kądziołki (przy
współpracy Grzegorza Żądło), aż roi się od błędów i nieścisłości. Zwrócił
na nie uwagę zażenowany takim stanem rzeczy autor projektu ogrodu,
wysyłając do w/w dziennikarzy stosowne sprostowanie. Do tej pory nie
zostało ono opublikowane.
Działając zgodnie z maksymą: „jeśli dziennikarze nie potrafią, trzeba im
pomóc”, publikujemy wyjaśnienie autorstwa Łukasza Wojakowskiego:
Proszę o bezzwłoczne
zamieszczenie niniejszego sprostowania.
W dniu wczorajszym Info
24-Katowice zamieściły tekst zatytułowany: "Sąsiedzki konflikt na
Koszutce" podpisany przez Łukasza Kądziołkę i Grzegorza Żądło.
W krótkim tekście jest
tak wiele nieścisłości i nieprawdziwych informacji, że przyczyny budzić
muszą zastanowienie. Czy mamy tutaj do czynienia z nieuwagą
osoby zbierającej wiadomości i dziennikarską
nieporadnością, czy nagromadzenie błędów wskazuje na
świadomy zamiar dezinformacji? W drugim przypadku byłoby to
poważne naruszenie etyki dziennikarskiej.
Zwraca uwagę podana niejako
ponad faktami interpretacja zdarzeń i niemniej czytelna emocjonalna
identyfikacja autora z jedną ze stron. Skondensowany obraz
konfliktu powiązany z autorską sugestią jest bardzo wyrazisty .
Czuję się zmuszony sprostować
fakty.
Wbrew podanej przez
Łukasza Kądziołkę informacji, ogród nie został stworzony dzięki
dotacji miejskiej w wysokości 20 000zł, lecz powstał ze środków
własnych grupy sąsiedzkiej w 2014 roku, za zgodą KZGM, który od początku
do końca czuwał nad jego realizacją. Dotacja została przyznana rok
później, kiedy miasto doceniło zrealizowany projekt (!) uznając
go za wkład własny inicjatorów. Wniosek o dotację pozytywnie
opiniował KZGM, a dyrektor Gawlik wskazywał na pozytywne skutki
społeczne lokalnej współpracy! TUTAJ Zgoła
humorystycznie brzmieć musi zdanie wskazujące na rzekome
źródło sporu; zacytujmy: "Aż wyższe niż przypuszczano zaczęły stawać
się rośliny". Można stad wnioskować, że dla specjalisty do spraw
zieleni KZGM zaskakującym faktem był wzrost żywopłotu głogowego w
miejscu, które wyznaczył do obsadzenia (?).
Żywopłot ten został zakupiony
nie tylko za zgodą, ale nawet (częściowo) ze
środków lokatora mieszkania na parterze, który obecnie
jest jednym z jego przeciwników.
Wbrew informacji autora,
konflikt nie narastał powoli, stopniowo angażując kolejne podmioty, aż po
rzekomą interwencję Straży Miejskiej. Już w pierwszych tygodniach
prac pojawiły się skargi sąsiada z parteru, później anonimowe
telefony do KZGM z pogróżkami. Komisja KZGM badała zasadność
skarg nie stwierdzając jakichkolwiek nieprawidłowości. Przekazane wykonaw-com wytyczne zostały
w pełni zrealizowane. Skargę badał także Radny Rady Jednostki
Pomocniczej Mirosław Pikora, również nie stwierdzając uchybień. Pisemne sprawozdanie
zostało przezeń złożone w KZGM.
Autor tekstu, co warto
podkreślić, nie wspomina ani słowem o stanie działki przed
powstaniem ogrodu. Był to teren skrajnie zdewastowany i
całkowicie przez KZGM zaniedbany, straszący
betonowymi pozostałościami fundamentów kiosku. Rażąco brzydko
wyglądały zdziczałe krzewy i zdegenerowane kikuty drzewek owocowych. Ten
stan rzeczy nie budził niczyich zastrzeżeń.
Zrealizowana Inicjatywa
lokalna stanowi przykład zgodnej współpracy wielu podmiotów opartej na
zwykłej dobrej woli i poczuciu odpowiedzialności za miejsce, w którym
mieszkamy. Zaprezentowany chronologiczny opis działań rzekomo
jednej osoby jest całkowicie niedorzeczny; barierki wokół parkingu
zamontował KZGM po zakupieniu drewna z funduszu Inicjatywy, żwir
przywiózł i wysypał MZUiM, rośliny sadziła i w pracach ogrodowych
uczestniczyła grupa mieszkańców licząca nie mniej niż 10 osób,
ponadto pomagały nam trzy szkoły średnie i drużyna harcerska.
Dziesiątki osób wyrażały i nadal wyrażają nam swoje uznanie. Skala
życzliwego odbioru całego przedsięwzięcia jest dla nas po prostu
zaskakująca.
Żywopłot przy wjeździe został
przycięty zgodnie z ustaleniami, a ażurowy treliaż nie może
ograniczać widoczności. Uważamy, że nie warto psuć integralności
projektu. Natomiast warto treliaże wykonać, co zostało zaplanowane rok
wcześniej, z materiału takiego, jaki został użyty po prawej stronie
wejścia do budynku. Niestety KZGM utrudnia nam od wielu
miesięcy dostęp do przyznanych nam przez Wydział funduszy.
powrót
do
strony
głównej
©
Copyright by admin_koszutka.eu 2014
|