(aktualizacja: 07.04.2016, 22:55)

 

  sprawy bieżące

 

(Moderator: Jerzy Baka)

 

W pierwotnym zamierzeniu niniejsza zakładka miała zajmować się sprawami politycznymi. Ponieważ jednak polityka, zarówno w kontekście regionalnym jak i ogólnokrajowym, spraw Koszutki dotyka tylko pośrednio, horyzont niniejszej podstrony obejmować będzie sprawy miasta ze szczególnym wyodrębnieniem tych, odnoszących się do naszej dzielnicy. Chodzi przede wszystkim o aspekty urzędowe, administracyjne i organizacyjne. Zakres, co tu dużo mówić, na pierwszy rzut oka mało atrakcyjny, mający jednak zasadniczy wpływ na jakość i sposób funkcjonowania zarówno całych Katowic, jak i poszczególnych dzielnic, w tym oczywiście Koszutki.  

 

 

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

 

(2016.04.07)

 

Pusty „Spodek” gwiazd

 

Na organizację turnieju WTA w Katowicach wyasygnowano z naszych pieniędzy ponad 1,5 mln złotych. Wydarzenie to miało być promocją Katowic, jak na razie cała Polska za pośrednictwem nadajników Polsatu, Eurosportu i TVP ogląda puste trybuny. Do tego gwiazda turnieju, Agnieszka Radwańska, nie zaszczyciła nas swoją obecnością.

Skoro już płacimy z naszych pieniędzy za drogą imprezę, czy nie należałaby przeznaczyć dla mieszkańców pewną pulę niedrogich wejściówek? Bilety na turniej wahają się w granicach od 65 do 250 zł! Wydatek absolutnie nie adekwatny do rangi sportowej turnieju, skutek (kompromitujący miasto) widoczny jest gołym okiem:

 

 

 

 

 

Jak mawiał Dariusz Szpakowski „nie tak to miało być”. Dodatkowa konkluzja: bo miło i wesoło jest wydawać publiczne pieniądze…

 

 

 

 

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.12.18)

 

Mieszkańcy ulic Sokolskiej, Oblatów i Broniewskiego narzekają na dokuczliwe przerwy w ogrzewaniu.

 

 

 

 

 Czy Tauron źle przygotował się do sezonu grzewczego? Telefon alarmowy pogotowia ciepłowniczego: 993

 

 

 

 

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.10.31)

 

BARWY (KOMIKSOWEJ) KAMPANII 2015

 

 

TUTAJ

 

___________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.10.23)

 

ZDECYDOWANE „NIE”

DLA WYKORZYSTYWANIA WIZERUNKÓW DZIECI W KAMPANII WYBORCZEJ

 

Kampania wyborcza i bezwzględna walka o głosy dogasają już na ostatniej prostej. Zmęczeni jałowymi debatami na kiepskim poziomie, widokiem niedbale powieszonych plakatów okraszonych „pięknymi” hasłami, cieszymy się z perspektywy rychłego odpoczynku od atakującego nas zewsząd taniego spektaklu.  Pojawia się coś w rodzaju naturalnej potrzeby ucieczki, schronienia w domowym zaciszu, w jakimś nastrojowym miejscu z wyłączonym telewizorem i komputerem. A jeżeli załączonym to po to, żeby zobaczyć boisko lub kort, ewentualnie odsapnąć trochę wspólnie z dzieckiem oglądając bajkę. No właśnie. I tu wracamy do punktu wyjścia. Gdy dziecko już na tapczanie a atmosfera bliska sielanki, wita nas w kreskówce reklama z dobrze znanym logo. Nie, to nie złudzenie optyczne, to baner wyborczy posła Marka Wójcika (PO).

 

 

 

Reklama emitowana w serwisie youtube jest zdecydowanie z gatunku  uciążliwych. Denerwuje nawet samego posła, o czym (jakżeby inaczej), niezwłocznie donosi na facebooku. Zdecydowanie mu przeszkadza. Nie przeszkadza mu jednak fakt, że na portalu społecznościowym bez zażenowania wykorzystuje wizerunki swoich dzieci do prowadzenia kampanii. Co więcej, w pewnego rodzaju wyczuwalnej aurze zadowolenia, kibicują mu w tym inni.

Budzącemu spore kontrowersje sposobowi prowadzenia kampanii wizerunkowej  przyklaskuje bowiem - jak można wyczytać z załączonej listy - pokaźna grupa znajomych. I nie są to ludzie z ulicy, zwykli mieszkańcy miast i miasteczek. Są wśród nich znani politycy, nauczyciele, na kolorowych fotkach pozują dwaj radni miejscy z Koszutki (jeden z nich w wykorzystywaniu swoich dzieci w celach wizerunkowych ma już sporą wprawę), kciuk do góry podnosi nawet sam minister sprawiedliwości. „Co zrobić, takie czasy”, pisze Wójcik.

A wszystko, i to chyba najbardziej przykuwa uwagę, wygląda na pierwszy rzut oka bardzo niewinnie. Bo tak właśnie ma wyglądać. Poczciwa, owiana nutą nieśmiałości twarz taty polityka i „normalna” rodzina. Materiałów podtrzymujących to wrażenie jest naturalną koleją rzeczy więcej: na kręconym z ręki filmiku dzieci bawią się w skromnie urządzonym pokoju, starsza córka głaszcze beznamiętnie młodszą po głowie, wcześniej wchodzi na zabytkowy samochód, jeszcze wcześniej robi z tatusiem zdjęcie w „Filharmonii Malucha”. Ktoś mógłby powiedzieć: do czego się tu przyczepić? Szczęśliwa polska rodzina! No właśnie… czy na pewno? Tak byłoby, gdyby nie fakt, że bez skrępowania uśmiecha się tylko tatuś.

 

Cała ta sprawa otwiera pewien szerszy kontekst i ma swoje drugie dno. Wykorzystywanie dzieci w celach wizerunkowych, czy wprzęganie ich w kampanie polityczne nie jest wynalazkiem naszych czasów. Dzieci w polityce od zawsze były ulubionym emblematem „ocieplającym wizerunek” mężów stanu. A już szczególnie cenione były jako niezwykle skuteczny instrument propagandowy przez dyktatorów sterujących systemami totalitarnymi. W takich sytuacjach jak wyżej opisana, choć daleko tu do znaku równości, nieodłącznie budzą się demony przeszłości. Czy Marek Wójcik o tym nie wie?

 

 

                      

 

Nasuwa się pytanie, jak daleko można się posunąć w stosowaniu stymulacji i manipulacji socjotechnicznych, uruchamianych instrumentalnie na poczet kampanii wyborczej. Gdy bardzo osobiste materiały z udziałem najbliższej rodziny, pokazujące nieświadome dziecko w wieku niemowlęcym, wrzucone zostają lekkomyślnie do politycznie oznakowanego „wirtualnego worka”. A są to przecież fotografie przeznaczone, jak to bywało dawniej, dla najbliższego kręgu rodziny czy znajomych. Samych zaś dzieci, jak nie trudno się domyślić, nikt raczej nie pytał o to, czy chcą brać udział w wizerunkowej rozgrywce, czy nie. 

Nasuwa się w końcu pytanie o przyczynę tego stanu rzeczy: czy skomplikowana sytuacja partii rządzącej, poczucie niepewności, do tego presja obowiązku utrzymania statusu społecznego i władzy, usprawiedliwiają uprawianie tego typu familiarnego ekshibicjonizmu? Raczej nie.

Narzekamy często na niski poziom polityki. Jednocześnie akceptujemy coraz tańsze tricki socjotechniczne, torpedujące nas ze szczególną intensywnością bezpośrednio przed wyborami. Definiowanie przyzwoitości osób publicznych przesuwa się na naszych oczach w niebezpieczne rejony. Być może już wkrótce zobaczymy materiały filmowe pokazujące parlamentarzystów baraszkujących w sypialni, lub w inny sposób wystawiających swoją prywatność na polityczną sprzedaż.

Z naszego katowickiego podwórka wiemy, że jest wiele metod (niewątpliwie bardzo skutecznych), stosowanych przy zdobywaniu głosów wyborców i swoistym „urabianiu obywatela”. Trudno oprzeć się przy tym wrażeniu, że przyświeca im ta sama maksyma. Maksyma o celu uświęcającym środki.

 

Materiał źródłowy (facebook)

 

 

Podobne / powiązane: 1) kampania prezydencka TUTAJ 2) burmistrz Mławy TUTAJ

3) wiec wyborczy (Karnewo) TUTAJ

 

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.10.21)

 

Już w niedzielę wybory do sejmu i senatu

 

Oddanie w nich głosu (mając na uwadze ostatnie katastrofy frekwencyjne) to już pewien sukces. Można go poprzedzić kilkoma mniejszymi:

 

 

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

 

Nowoczesna kampania wyborcza:

 

 

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.09.29)

 

Sławomir Nosal: Manisfest w sprawie katowickiego B.O.

Do Radnych Dzielnic, czyli II etap podwórkowego budżetu.

 

 

W lekkim pośpiechu, nie ukrywam, piszę ten tekst jako (nie da się ukryć) konkurent utożsamiający się z projektem „nAsza strefa piknikowa w Parku Budnioka”.  Konkurent w stosunku do drugiego etapu projektu „Koszutka przyjazna mieszkańcom”. Wysyłam ten tekst do administratora strony Koszutka.eu dn. 29 września, aby nie zostać posądzonym, że wylewać chcę żale za (najprawdopodobniej) przegraną projektu „nAsza(…).”  Drodzy Radni Autorzy Projektów do Budżetu Obywatelskiego, nie ważne jest dla mnie który projekt jutro wygra. Serio, nie ja tylko my, wszyscy obywatele o tym decydujemy!

       Przypomnę, projekt „nAsza(…)” został opracowany po raz drugi. Jego budżet wynosi 100 000 zł. Nie dotyczy on tego co jest za moim oknem. Dotyczy miejsca, które mogłoby poprawić integrację wszystkich mieszkańców dzięki zestawom porządnych stołów. Niezależnie od tego, że wielu się nie podoba pomysł publicznego miejsca do grillowania. „No bo przecież zdewastują, zanieczyszczą, …”. Nie jest już ważne co o tym sądzimy. Przy okazji tego projektu chcieliśmy też trochę rzeczy naprawić, m.in.: ograniczyć hałas. Nie o tym jednak chciałem napisać. Jutro przejdzie projekt powyższy lub projekt radnej dzielnicowej (jednostki pomocniczej nr 12), Pani Marty Kozłowskiej. Budżet jest po prostu zbyt szczupły. Marto, szanowna sąsiadko, nie kieruję tych uwag wyłącznie w Twoją stronę. Kieruję je do wszystkich zaangażowanych (głównie radnych) w drugi etap projektu „Koszutka przyjazna mieszkańcom”. Niech wiedzą ludzie, którzy wspierali powyższą ideę w wyborach do Budżetu Obywatelskiego, że wielu z mieszkańców Koszutki się z takim stanem rzeczy nie godzi.

Drodzy Radni Autorzy „Przyjaznej Koszutki(…)”, zrobiliście krok zaskakująco ryzykowny i zaczynacie udowadniać, że wasza funkcja, która opierać się powinna na komunikowaniu obywatela z władzą, zmienia się na wykorzystującego środki publiczne do realizacji zmian tego co znajduje się wyłącznie za waszym oknem. Jednocześnie chciałem zapewnić, że rozumiem waszą determinację. Koszutka, czy tego chcemy czy nie, być może nie na tle Katowic, ale w ogóle, jest dzielnicą wyjątkowo zdezelowaną przez upływ czasu. Nie dziwi więc, że chcecie dokończyć dzieła sprzed roku, które może okazać się fiaskiem, gdyby nie Wasza potencjalna wygrana. Nawet gdybyśmy jakimś sposobem dali radę przepchnąć oba nasze projekty, i tak uważam, że jako osoby publiczne, trochę przeholowaliście z projektem o wartości 500.000 (podniesionym przez UM do 600.000). Postaram się to uzasadnić poniżej.

Drodzy Radni, przede wszystkim dopuściliście się do swoistego zmonopolizowania ofert. Pamiętam jak podczas pierwszych studiów podczas zajęć z Podstaw Zarządzania prowadzący zadał pytanie:

- Na czym przedsiębiorcy powinno zależeć, jeżeli chodzi o relacje z konkurentem?

Padły odpowiedzi: „podnośmy jakość, obniżajmy ceny, etc.”. Prowadzący odpowiedział:

- Nic podobnego; z konkurentem należy się dogadać i zmonopolizować rynek.

Czy chcecie czy nie, próby zmonopolizowania budżetu obywatelskiego właśnie się dopuściliście (najprawdopodobniej skutecznie). To przecież taki prosty plan! Wystarczy tylko namówić sąsiadów: będziecie mieć za oknem strefy rekreacji, ławki i miejsca parkingowe. Każdy rozsądny pójdzie przecież do urn, tak by się wydawało.

Zapewne macie też złudne poczucie, że  przy okazji waszych działań budujecie własną popularność, ponieważ dzięki B.O. jesteście skuteczni w swoich działaniach. Czy na pewno jest to droga skutecznych działań radnego jednostki pomocniczej? Nie powiedziałbym. Wiele osób uważa, że nie powinniście zajmować się opracowywaniem wniosków do Budżetu Obywatelskiego. Ja do tej grupy należę. Uważam, że wagę powinniście przykładać do tego jak ten B.O. wypromować wśród ludzi, którzy potrzebują od Was wsparcia gdzie indziej niż na etapie wykonawczości projektów.   Podjęliście próbę przejęcia na Wasz projekt ponad 80% całego budżetu dla dzielnicy! Z góry więc gratuluję, ponieważ jutro najprawdopodobniej uda się wam otrzymać zagwarantowane 90%, czego mogliście się z resztą spodziewać.  No cóż, wierzcie lub nie, nie mam do Was o to żalu. W końcu  to my, społeczność Koszutki, decydujemy czy naprawiać to co kole nam w oczy zza okna czy dołożyć cegiełkę do tego co przysłużyć się może wszystkim mieszkańcom…

Radni Autorzy, bardzo mnie dziwi, że spróbowaliście zagrać tak ryzykownym ruchem. Ryzykownym dla  Was, dla Nas (związanych z projektem „nAsza(…)”, ryzykownym dla całej naAszej dzielnicy. Niezależnie kto wygra w dniu jutrzejszym, wiemy że Urząd Miasta tego ryzyka nam obniżyć nie ma zamiaru, a zapewne cynicznie przyglądają się naszym ruchom decydenci, którzy kształt tej rozgrywki sami nam urządzili. Pamiętajcie, nie mam do Was pretensji; mam jednak prośbę. Przemyślcie  Waszą taktykę i proszę żebyście zmienili funkcję swoich działań w trzecim etapie obywatelskiego budżetowania tego, co zostało przez Was zapoczątkowane w zeszłym roku. Tutaj,  na Koszutce wiele osób potrzebuje właśnie Was, tak samo jak wiele osób może potrzebować środków z Budżetu Obywatelskiego.

 

Sławomir Nosal, Koszutka, dn. 29.09.2015 r.

 

 

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.09.27)

 

Uchodźcy z krajów arabskich na Koszutce?

 

 

 

Takiej ewentualności nie można wykluczyć. Po pierwsze, nasza dzielnica dysponuje dużą ilością pustostanów mieszkalnych i użytkowych, których raczej nie uda się zapełnić i zagospodarować, stosując mechanizmy rynkowe. Podobnie jak Katowice w skali makro, Koszutka systematycznie się wyludnia, skorygowanie niekorzystnych zjawisk demograficznych wymagać będzie więc impulsu z zewnątrz.

Wiadomo już, że uchodźcy z krajów arabskich w Polsce na pewno się pojawią. Jak na razie „zakontraktowana” została niewielka ich liczba, dotyczy bowiem ok. 12 tysięcy osób. W odniesieniu do naszej dzielnicy nie trudno przedstawić pewną analogię: to tak, jakby mieszkańcy Koszutki „rozpłynęli” się w kraju liczącym ponad 38 milionów mieszkańców. Miast w Polsce jest 915, więc statystycznie na każde z nich przypada nieco ponad 13 osób (to jedna duża arabska rodzina).

Za przydziałem uchodźców na Koszutkę przemawia kilka argumentów. Przede wszystkim okoliczność, że nie ma u nas agresywnych grup ultraprawicowych, a mieszkańcy to w większości spokojnie i przyjaźnie nastawieni seniorzy. Pewne kontrowersje mógłby wprawdzie wzbudzać tak często ostatnio podnoszony argument religijno-światopoglądowy, przypominający o fakcie, że przybysze uciekający przed wojną (lub do lepszego życia) w zdecydowanej większości nie są chrześcijanami. Nie byłby to jednak w naszym przypadku silny i przekonujący argument, asymilacja światopoglądowa przebiegałaby raczej bezboleśnie, a przybysze szybko rozpłynęliby się w gronie większości. Wiadomo przecież, że 60% populacji naszej dzielnicy od lat już raczej nie identyfikuje się z parafią oo. Oblatów, a już na pewno nie należy do grona praktykujących katolików.

Są też inne okoliczności. Gdyby na jednego uchodźcę przypadała, jak w krajach zachodnich, dotacja w wysokości 670 EUR, należeliby w skali dzielnicy do osób zdecydowanie majętnych. Na rodzinę czteroosobową przypadałoby bowiem ponad 11 tys. 200 zł. [!]

W obliczu problemu uchodźców i migrantów ważna jest też kwestia integracji oraz uniknięcie swoistego „bolesnego” zderzenia kultur, wynikającego m. in. z różnic mentalnych. Tutaj potrzebne będzie odniesienie do naszego zachodniego sąsiada (który nawiasem mówiąc tylko w tym roku przyjmie łącznie około miliona uchodźców). Otóż minister spraw wewnętrznych Bawarii, Joachim Herrmann, stwierdził ostatnio, że Monachium w czasie Oktoberfestu nie może przyjąć więcej przybyszy z krajów arabskich, gdyż ci nie są przyzwyczajeni do widoku „podchmielonych” tłumów [!]. I w tym względzie problem ten nas nie dotyczy, abstrahując od ewentualnych wizyt w kilku sklepach osiedlowych, sprzedających do późnych godzin wieczornych. Co więcej, w kwestiach mentalnych można doszukać się nawet pewnych analogii: przybysze z krajów arabskich spacerujący po naszych zaniedbanych, nierzadko zaśmieconych podwórkach, przechodzący obok kompleksu garaży zarządzanych przez KZGM, czy przez rozsypujące się (przylegające do Koszutki) ruiny Rowu Wełnowieckiego, w końcu mogliby poczuć się jak w domu.  

Na koniec jeszcze jedna, podsumowująca myśl: strach przed garstką przybyszy (nawet z krajów tak odległych jak Syria, Afganistan czy Iran) jest z zasady irracjonalny. A już na pewno bardziej irracjonalny i nieuzasadniony, niż strach autochtonicznych mieszkańców niewielkiej osady Koszutka (przed wojną Koschutka), którzy w latach ‘50 i ‘60 ubiegłego wieku wchłonięci zostali bez referendum i konsultacji społecznych przez ogromne jak na owe czasy osiedle. Osiedle, na którym dziś mieszkamy.

 

 

 

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.09.23)

 

 

Katowicka piłka na dnie

 

 

Pomimo wygłaszanych przed kamerami zapowiedzi władz miasta o tworzeniu w Katowicach wielosekcyjnego klubu podobnego do Barcelony, w strefie spadkowej I ligi piłkarskiej znalazły się aż dwa kluby z Katowic. Jeżeli słabą dyspozycję „Rozwoju” można tłumaczyć kiepską infrastrukturą sportową i odcięciem od pieniędzy miejskich, to 15 (spadkowe) miejsce „Gieksy”, klubu, który z miasta otrzymał do tej pory ponad 32 mln złotych (potwierdzenie TUTAJ), uznać należy za prawdziwy skandal. Tylko w tym roku wykupienie długów zaciągniętych na Bukowej pochłonęło prawie 7 mln. W żadnym razie nie pociągnęło to za sobą wyników sportowych, a tabela na dziś nie pozostawia złudzeń:

 

 

 

 

 

Trudno oprzeć się wrażeniu, że ogromne (wyasygnowane z naszej miejskiej kasy) pieniądze publiczne lekkomyślnie wydawane są na pozbawionych motywacji piłkarzy, źle zarządzających prezesów, managerów i szkoleniowców. Co więcej, wspólne środki budżetowe konsekwentnie traktowane są przez rządzących jako środki niczyje. Do pustoszejących od lat dzielnic dołącza teraz pustoszejący „Blaszok” i rozgoryczeni kibice, którzy w nie mniejszym stopniu co mieszkańcy, obserwując to prowizoryczne i amatorskie zarządzanie, zwyczajnie czują się oszukani. Sytuacja katowickich klubów jest już tak dramatyczna, że w relacjach sportowych w telewizji regionalnej (TVP3) wyniki piłkarskie zwyczajnie są przemilczane.

Skoro przywołane zostały konkretne kwoty, na koniec jeszcze mała kalkulacja. Za pieniądze wrzucone do tej pory do „worka bez dna” z napisem „Gieksa”, możnaby w dzielnicach: wybudować 160 km chodników, postawić 10 tys. ławek, wybudować 49 km schodów, zainstalować 3555 lamp ulicznych lub postawić 1600 wiat przystankowych. Widząc to co się dzieje, chyba nawet najbardziej zatwardziali kibice naszego klubu schowają swój żółto-zielono-czarny szalik głęboko do szafy.  

 

   

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

(2015.09.03)

 

 

Radni naszego okręgu zdecydowanie przeciwko likwidacji budżetów Rad Dzielnic

 

 

 

 

 

Ofensywę przeciwko decyzji o likwidacji budżetów Rad Jednostek Pomocniczych, a więc de facto przeciwko odebraniu pieniędzy dzielnicom, rozpoczął Marek Nowara (RAŚ). W piśmie skierowanym do prezydenta Katowic zwraca uwagę na wieloaspektowe, jednoznacznie negatywne skutki powziętej decyzji. Radny naszego okręgu (wraz z wywodzącym się z Kostuchny Aleksandrem Uszokiem), pisze między innymi o „wygaszaniu energii społecznej w dzielnicach” (dokument TUTAJ). W równie krytycznym tonie nakreśla pomysł marginalizacji samorządów na poziomie dzielnic Witold Witkowicz (PO). W zredagowanym wspólnie z Arkadiuszem Godlewskim piśmie wspomina m. in. o całkowitym zaprzeczeniu składanych podczas kampanii wyborczej deklaracji (dokument TUTAJ).

Z perspektywy półtoramiliardowego budżetu Katowic nie ulega wątpliwości, że motywacją do ograniczania, jeżeli nie całkowitego zniwelowania aktywności dzielnic, nie są sprawy finansowe. Nie trzeba być wybitnie sprawnym w rachunkach aby wyliczyć, że budżety wszystkich RJP, a więc całej piętnastki, kosztują miasto 2,25 mln zł. Dla porównania: w 2014 urząd miasta wydał tylko na nagrody dla urzędników ponad 4,3 mln (potwierdzenie TUTAJ). Przekonująca wydaje się być zatem postawiona niedawno teza, że Forum Samorządowe i Marcin Krupa rozpoczęli właśnie przygotowania do kolejnych wyborów i drugiej kadencji, cynicznie rozprawiając się w pierwszej kolejności z możliwą konkurencją w dzielnicach. Decyzje niepopularne (m. in. marginalizacja Rad Dzielnic, „Tempo 30”, likwidacja Gimnazjum nr 15) przesunięte zostały w tej strategii, jak nakazuje polityczna logika, na początek urzędowania. Zaś rok wyborczy 2018 (oczywiście zupełnie przypadkowo), będzie czasem uruchamiania basenów, otwierania stadionu miejskiego i wbicia łopaty pod budowę tramwaju na południe. Pozostaje tylko pytanie, cytując jednego z klasyków polskiej polityki, czy lud głupi rzeczywiście wszystko kupi?  

 

   

 

_____________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________________

 

 

Zakładka ma ambicję pozostania formą otwartą, jeżeli chciałbyś coś uzupełnić, skorygować lub wysłać fotografie napisz na adres:

koszutka.eu@o2.pl

 

 

   

    powrót

    do strony

    głównej

 

© Copyright by admin_koszutka.eu  2014

 

Witold Witkowicz, Daria Kosmala, Maciej Biskupski, Andrzej Barczak, Lucjan Czerny, Arkadiusz Godlewski, Elżbieta Bieńkowska, Jarosław Makowski, Marek Plura, Jerzy Ziętek, Jan Olbrycht