|
(ostatnia aktualizacja 16.09.2016, 12:29)
recenzje książek
|
2016.09.16
RECENZJA - propozycja liryczna.
"Mój mąż, moja miłość", to
wiersz, którego autorką jest pani Maria Kowińska, jedna z najstarszych
mieszkanek Koszutki. Kilka miesięcy temu skończyła 100 lat.
Wiersz, który proponuję, pani Maria
napisała w rok po śmierci swojego męża, w sierpniu 1979 r.
Mimo tego, że minęło 37 lat od czasu gdy
go napisała, rozmawiając z nią miałam wrażenie, że nadal myśli o nim
ciepło, serdecznie i pozostaje pełna wzruszeń.
Ocenę tego pięknego liryku pozostawiam
czytelnikom. Może nie każdemu odpowiada taki styl literacki, mimo to
jednak warto zauważyć ile w nim serdeczności, ciepła i dobrej pamięci.
Z drugiej strony zwykłej radości z tego,
że dane jej było przeżyć wiele lat życia u boku tak pięknego i dobrego
człowieka.
Pani Maria to osoba spełniona, zawodowo -
jako wieloletni pedagog - nauczała niepiśmiennych żołnierzy w Rzeszowie
w okresie międzywojennym. Po wojnie zamieszkała w Katowicach, gdzie
kształciła kadry górnicze (sama ukończyła technikum górnicze). Przez
wiele lat pracowała w Ministerstwie Górnictwa w Katowicach, zajmując
się ośrodkami szkoleniowymi dla górników. Po przejściu na emeryturę zajęła
się wiedzą teologiczną. Przez 23 lata współpracowała z Parafią O.
Oblatów (lata 1980-2003) na Koszutce.
|
W swoim pokoju redakcyjnym przy parafii
realizowała opracowania z zakresu
wiedzy religijnej, a także przygotowywała materiały dotyczące katechez
gablotowych, które sama
sponsorowała. W następnych latach kontynuowała działalność w
zakresie przekazywania wiedzy religijnej. Opracowała i rozpowszechniła
ponad 100 prac własnych, z czego 44 opracowania przekazała do Wyższego
Seminarium Duchownego Misjonarzy Oblatów w Obrze. Pani Maria od kilku
lat pisze też wiersze, także dla przyjaciół. Napisała ich prawie sto
czterdzieści, a wśród nich ten poświęcony mężowi, z którym miała piękne
życie.
Czytając powyższy tekst może i my pomyślimy
o własnym życiu? Czy mamy szansę mieć obok siebie człowieka, o którym
powiemy tak piękne słowa jak pani Maria? A może był ktoś taki, ale go
nie zauważaliśmy lub nie docenialiśmy?
Życzę każdemu czytelnikowi tak pięknej
pamięci o bliskich.
Lidia Flak
|
2016.01.15
|
JAROSŁAW IWASZKIEWICZ - DZIENNIKI, T.1,2,3; Czytelnik,
Warszawa ( t.1-2008, t.2-2010, t.3-2011).
Jarosław Iwaszkiewicz, wielki pisarz, poeta. eseista, tłumacz,
polityk i dyplomata. To autor pięknych opowiadań-w tym kilka
sfilmowanych (Brzezina, Panny z Wilka, Tatarak czy Matka Joanna od
Aniołów). Urodzony 20
lutego 1894 r.w Kalniku na kijowszczyźnie, zm.2 marca 1980 r., pochowany w
Brwinowie. Od końca I wojny św.mieszkał w Krakowie, potem w Warszawie,
a od 1928 w Podkowie Leśnej, w domu który nazwał Stawiskiem (obecnie
Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów). To tam, w czasie II wojny św.
znalazło schronienie i pomoc wiele osób, w tym także Żydów, za co go
odznaczono medalem "Sprawiedliwy wśród narodów świata". Dom w
Stawisku pełnił też rolę kosnpiracyjnego ośrodka życia artystycznego
(dyskusje,spotkania autorskie,koncerty). Bywali tam : A.Rubinstein,
M.Dąbrowska, J.Lechoń,
A.Słonimski, K.Szymanowski, Cz.Miłosz-ale też Picasso,Sartre i Simone
de Beauvoir.
Dzienniki t.1, lata
1911-1955.
Poznajemy tu młodego Iwaszkiewicza, który zaczyna pisać
dziennik-jako 17-letni uczeń,
odkrywający swoje powołanie do pisania i chce "dawać życie
"codziennym chwilom . Czytelnik poznaje intymne uczucia autora,
jego tajemnice, pragnienia i myśli. Ale dowiadujemy się też o jego
współpracy z "Wiadomościami Literackimi",pracy w Ministerstwie
Spraw Zagranicznych- Wydz.Prasowy, a także o funkcji sekretarza
poselstwa w Danii i w Brukseli. Pod datą 17 września 1939 r. pisarz notuje: "Rosja
przestąpiła granicę. Panie zmiłuj się nad nami". W roku 1948
współorganizuje Światowy Kongres Intelektualistów w Obronie Pokoju we
Wrocławiu. W roku 1950 był delegatem na II Światowy Kongres Pokoju. Z
początkiem lat pięćdziesiątych został redaktorem
"Twórczości", a także wieloletnim posłem na sejm. We wstępie do Dzienników-Andrzej
Gronczewski pisze, że " Jarosława Iwaszkiewicza trzeba bronić
przed Jarosławem Iwaszkiewiczem- diarystą. Że winno się chronić go
przed naporem surowości wobec fenomenów własnego życia i własnej
sztuki".
Dzienniki t.2, lata
1956-1963.
To kontynuacja wątków z 1 tomu. Dla
Iwaszkiewicza ważny jest 1956 rok, mocno przeżywa polski Październik i
z uwagą śledzi wydarzenia na Węgrzech. Ale też krytycznie podchodzi do
swojego "politycznego zaślepienia". A zapisy autora mają też
intymny charakter, bo dotyczą związku z Jerzym Błeszyńskim , który
zmarł w wieku 28 lat na gruźlicę. Po jego śmierci napisał: "Jurek
był dla mnie punktem odniesienia do wszystkich spraw. Wiedziałem że go wszystko interesuje i że mogę
mu wszystko powiedzieć. Dlatego też odczuwam teraz tę szaloną pustkę i
lodową samotność".
Drugi tom Dzienników to też relacje z wyjazdów
zagranicznych, w tym do Włoch.
Ale ogólnie w Polsce panuje wtedy
nieżyczliwa atmosfera wokół Iwaszkiewicza . O polityce pisarz mówi:
"Uważam,że są rzeczy ważniejsze od polityki, zwłaszcza tak niedobrej. Niektórzy mówili
(Zenon Kliszko):"Bo Pan to nas traktuje z góry, arystokratycznie,
Ja nie mówię,że pan jest arystokratą, ale że nas traktuje pan jak
arystokrata".Tylko tym poczuciem "rzeczy ważniejszych"
mogę tłumaczyć to powiedzenie, bo przecież właściwie jestem nieśmiały i
skromny. Boję się "ich". Gdzieżbym mógł traktować "z
góry".
Iwaszkiewicz o swoim pisarstwie
wypowiada się tu pesymistycznie i nie ceni go." Może się przetrwa
w tym zespole-ale także mam tragiczną niewiarę w moje pisarstwo.Nie
podoba mi się ono: żadnej podstawy intelektualnej, jakże ono może
przetrwać? Trwają takie rzeczy jak Orzeszkowa, Dąbrowska, a moje
zestarzeją się, jak sztuczne klejnoty". Czas jednak pokazał, że
pisarz nie miał racji.
Dzienniki t.3, lata
1964-1980.
Trzeci tom Dzienników-to w dużej mierze starość i gorzka
świadomość Iwaszkiewicza o jej nadejściu. Ale też podziw dla piękna w
życiu i oczekiwanie na śmierć. "Stary poeta" często wraca do
przeszłości, ale zajmuje go też współczesność. Przedstwia barwne
wizerunki środowisk artstycznych, ale i osobistości ze świata władzy.
Ma krytyczny stosunek do opozycji demokratycznej, ale też szczerze
pisze o sprawach domowych.
W roku 1970 pisarz otrzymuje z rąk Breżniewa- Miedzynarodową
Nagrodę Leninowską (za utrwalanie pokoju między narodami).Pisze o tym
:"Nagroda Leninowska spadła na mnie jak śnieg w lecie. Nie
oczekiwałem tego zupełnie, tym bardziej, że moja aktywność
"pokojowa" bardzo opadła". W latach siedemdziesiątych
mówiło się, że Iwaszkiewicz miał szansę na Nobla, ale przyjęcie tej nagrody
zaprzepaściło jego szanse. A na jedną z krytyk pod swoim adresem-pisze:
" Jurek Sakowski pisze o mnie, że dlatego mam poczucie
osamotnienia, że całe społeczeństwo się ode mnie odwróciło, jako od
tego targowiczanina i sprzedawczyka . A że się tu jest, że się pracuje
nad polską kulturą, że się tę kulturę nie tylko konserwuje, ale odnawia
, że się ten język opracowuje, regeneruje, rozprzestrzenia to dla
J.Sakowskiego nie ma żadnego znaczenia".
23 grudnia 1979 roku Iwaszkiewicz pisze:
" Dziś o 14.40 umarła Hania ( żona
pisarza).Po takich mękach ostatnia chwila była spokojna i
niespodziewana". A 18 stycznia 1980 r.: "Zaczyna się
nowy rozdział w moim życiu, przypuszczam, że będzie bardzo
krótki". Kilka dni póżniej zaś: "Dla mnie to koniec całego
życia, ale dla ludzi bardzo zwyczajne: koniec długiego życia, które dla
niektórych miało wielkie znaczenie. Dlatego może ludzie nie rozumieją
mojej rozpaczy , mojej pustki, tego że straciłem dom, wszystko co
wypracowałem z takim trudem i przez długi czas". Wkrótce pisarz
zmarł, w Szpitalu Ministerstwa Zdrowia ( 2 mara 1980r.).
Dzienniki
mają ogromną wartość
poznawczą. Obejmują 70 lat z życia Iwaszkiewicza, który przywiązywał
dużą wagę do zapisywania prawdy o sobie i epoce, w jakiej żył i
tworzył. Miał świadomość popełniania błędów, ale też miał wobec siebie
wielkie wymagania. A pod koniec życia mawiał: "Mój czyściec
pośmiertny będzie bardzo głęboki".
Nieocenioną wartością Dzienników są załączone do nich
przypisy, opracowane przez Agnieszkę i Roberta Papieskich. A córki
J.Iwaszkiewicza wyraziły zgodę na publikację tych bardzo
osobistych dzienników pisarza.
Zachęcam do czytania tej pasjonującej
lektury, która daje nam znacznie głębszy i wielowarstwowy obraz
Iwaszkiewicza, jakiego nie znaliśmy wcześniej.
Lidia Flak
Informuję też, że ostatnio wyszła bardzo ciekawa książka-Anny
Król: "Rzeczy, Iwaszkiewicz
intymnie",Oficyna Wydawnicza Wilk&Król, 2015r. Jej
treścią jest pamięć o wielkim pisarzu-erudycie. ale przede wszystkim o
wrażliwym człowieku. W Radiowej "Trójce" niedawno czytano jej
fragmenty. L.Flak.
|
2015.11.21
|
OBYWATEL
STUHR, Z Jerzym i Maciejem rozmawia Ewa Winnicka, Wydawnictwo
Znak, Kraków 2014.
Dziennikarka Ewa Winnicka napisała
książkę, pod tym samym tytułem, co film Jerzego Stuhra ("Obywatel",
reżyseria, scenariusz i główna rola Jerzy Stuhr). Wydana książka
stanowi ważne uzupełnienie filmu, który wzbudził wiele krytyki i
emocji. Uważany jest za jeden z najważniejszych w naszej kinematografii
i dotyczy losów Polski w ostatnich kilku dekadach.
Książka „Obywatel Stuhr” składa się z trzech części:
1. Obywatel Jerzy Stuhr,
2. Obywatel Maciej Stuhr,
3. Jerzy Stuhr, Obywatel. Scenariusz filmu fabularnego.
Dla miłośników obu Stuhrów to lektura
obowiązkowa, bo obaj panowie tworzą klasę samą w sobie. Jerzy uznawany
za wszechstronnego artystę: reżyser, scenarzysta, wykładowca i rektor,
a także pisarz. Maciej - kabareciarz i aktor znany z wybitych ról, n.p.
w „Pokłosiu”.
W wywiadzie z autorką Jerzy Stuhr mówił
że: "czuł osamotnienie podczas pracy nad "Obywatelem".
Dalej wspomina: "Przeżywałem samotność w tym sensie, że przestałem
mieć poczucie iż tworzę historię
wśród ludzi życzliwych i mogę liczyć na przyjazną krytykę".
Główny bohater filmu Obywatel to Jan Bratek,
którego grają : Jerzy Stuhr (jako starszy Bratek) i Maciej Stuhr (jako
młodszy Bratek). Bohater reprezentuje pokolenie Jerzego Stuhra.
Poznajemy go w różnych etapach jego życia, od wieku dojrzałego, do
czasów dzieciństwa. Ciągle zaskakuje go rzeczywistość, którą coraz
mniej rozumie. A do swojej matki mówi: "Mamuś, ja się już w żadną
Polskę nie bawię, ani taką, ani taką".
O Janie Bratku Jerzy Stuhr pisze:
"Mój bohater, choć nim miota niesamowicie, nie przekracza pewnej
granicy przyzwoitości. On ma w sobie kodeks moralny, bo dookoła niego
wszystko jest absurdalne. Może to jest nasz polski problem, że jesteśmy
bez przerwy wciągani w absurd". Polecam koniecznie przeczytać książkę
Ewy Winnickiej i obejrzeć film "OBYWATEL" Jerzego Stuhra, bo
to kawał naszej polskiej historii i rzeczywistości.
Lidia
Flak
|
2015.09.07
|
Olga
Tokarczuk Księgi Jakubowe,
albo Wielka Podróż przez siedem
granic, pięć języków i trzy duże religie nie licząc tych małych,
Wydawnictwo Literackie Kraków 2014.
Olga Tokarczuk to jedna z najbardziej
cenionych na świecie i nagradznych polskich pisarek. Jest autorką
powieści: "Bieguni" − za którą otrzymała Nagrodę
Literacką Nike 2008, "Prawiek i inne czasy", "Dom
dzienny, dom nocny" i "Prowadź swój pług przez kości umarłych"
− którą zamierza sfilmować Agnieszka Holland. "Księgi
Jakubowe" zostały finalistą Nagrody Nike 2015 (ogłoszenie laureata
nastąpi 4 października b. r.).
"Ksiegi Jakubowe" Olga
Tokarczuk zadedykowała: "Mądrym dla memoryału, kompatriotom dla
refleksji, laikom dla nauki, melancholikom zaś dla rozrywki". Autorka
w swojej opowieści, nad którą pracowała sześć lat, pokazuje nam obraz
Rzeczpospolitej w XVIII wieku . W siedmiu księgach, na ponad
dziewięciuset stronach, przedstawiona jest akcja powieści, dziejąca się na Podolu, ale
też w Turcji, na Bałkanach, oraz
w Częstochowie i Warszawie. To właśnie na Podolu, pojawia się
młody, przystojny i charyzmatyczny Żyd − Jakub Lejboicz Frank (ur.
w 1726 r.). Ten tajemniczy przybysz ze Smyrny zaczyna głosić idee, dzielące
społeczność żydowską. Ostro krytykuje "Talmud", świętą księgę
judaizmu, uważając ją za kłamliwą. Jakub Frank przyjął chrzest w 1759
r. we Lwowie, a z nim około trzy tysiące zwolenników. Otrzymał też szlachectwo
i nowe imię i nazwisko − Józef Dobrucki. Twierdził, że tylko czerpie z tych religii, a tworzy własną,
jedynie prawdziwą. Sam w 1750 roku ogłosił się mesjaszem, a swoim
wyznawcom obiecywał nieśmiertelność. Często podróżował po kresach
− łatwo zdobywał zwolenników. Wspierali go też polscy biskupi: Mikołaj Dembowski
i Kajetan Sołtyk. Jego wielką zwolenniczką była kasztelanowa Katarzyna
Kossakowska. Za to, że miał się za mesjasza i prowadził rozwiązły tryb
życia-został ukarany bezterminowym aresztem w klasztorze na Jasnej
Górze. Ten żydowski heretyk i
mistyk spędził tam 13 lat życia, ale dysponując majątkiem i
rzeszą wyznawców, miał dużo
wolności.
W roku 1773 Frank opuszcza Częstochowę i
wyjeżdża z Polski do Wiednia, wspierany przez wysoko postawione osoby.
Jego zwolenniczką była także cesarzowa Maria Teresa. Potem zamieszkuje
w swoim zamku w Offenbach pod
Frankfurtem nad Menem. Długie więzienie na Jasnej Górze zmieniło Jakuba
Franka. Z religijnie nawiedzonego buntownika, stał się cynicznym
graczem, pragnącym zaszczytów, dóbr i władzy. Przez Żydów jest
postrzegany jako mroczna postać, którą obłożono klątwą i zakazano
wymawiać jego imienia. Wolą o nim milczeć, bo to on wyprowadził z
judaizmu kilkanaście tysięcy ludzi, którzy przeszli na katolicyzm.
Jakub Frank potrafił zjednywać
zwolenników, ale był też manipulantem, kłamcą i oszustem stosującym
przemoc. Miał wiele sprzeczności w sobie, a w Matce Boskiej
Częstochowskiej ujrzał twarz Szechiny − żeńskiego aspektu Boga.
Może z tego powodu na swojego następcę wyznaczył swoją córkę Ewę, a nie
jednego ze swoich synów.
"Księgi Jakubowe" stały się
bestsellerem, a Olga Tokarczuk zabrała nas do świata, którego już nie
ma. Sam Jakub Frank − mistyk i heretyk poszukiwał dla swoich
wyznawców miejsca i ziemi do godnego życia, tworząc w ten sposób ideę
syjonizmu. Po Franku na Podolu działać będą Hasydzi.
Sama O. Tkarczuk pisze: "Historia
Jakuba Franka jest tak zdumiewająca, że trudno uwierzyć, iż naprawdę
się zdarzyła". Ale to przede wszystkim obraz wielu narodowości,
kultur i miejsc kształtowania
się narodu polskiego.
Tę piękną wielowarstwową opowieść należy czytać w skupieniu, bez pośpiechu.
"To wielka Księga Umarłych
i opowieść o ich niespełnionych, niedoskonałych i poronionych próbach
naprawy świata". Należy też koniecznie dodać, jak magiczną postacią
jest Jenta, dobry duch tej opowieści.
Warto też dodać, że Jakub Frank jest
bohaterem filmu "Daas" w reż. Adriana Panka (2011), a jego
postać gra Olgierd Łukaszewicz.
Lidia
Flak
|
2015.07.30
|
Jerzy Pilch
POD MOCNYM ANIOŁEM, Wydawnictwo Świat Książki, Warszawa 2014.
W uzasadnieniu przyznania nagrody "NIKE",
jury pod przewodnictwem prof. Marii Janion napisało: "Wspaniały
styl deliryczno-barokowy oddaje doświadczenie uzależnienia,
wykluczenia, samotności i pokonywania jej przez miłość. Powieść Pilcha
otwiera na myślenie o nowych zadaniach literatury jako poznania i
terapii. Jego pisarstwo darzy radością czytania."
To opowieść o alkoholowym uzależnieniu,
tragiczne studium o ludzkim upadku i miłości, która może być
wybawieniem i daje nadzieję na dalsze życie.
Bohaterem-narratorem jest
powieściopisarz, który trafia na odwyk do szpitala regularnie od ośmiu
lat (osiemnaście razy). Lekarze z oddziału detoksykacyjnego stawiają go
na nogi, a on, po wyjściu, wraca do nałogu, kursując między barem
"Pod Mocnym Aniołem" a sklepem monopolowym. Na szpitalnym
oddziale nie ma przypadkowych deliryków. Są zasłużeni bojownicy
alkoholowej sprawy, wieloletni nałogowcy, na granicy śmierci. To
głównie mężczyźni z przeszłością i kobiety po przejściach. Autor w monologu bohatera-pisarza
alkoholika, zaprasza nas w podróż po kolejnych kręgach pijackiego
piekła i próbach wyrwania się z nałogu. Czytamy w powieści: "Ilekroć
wam powiem, że przestałem pić, że nie piję, że po
dziesięcioleciach wytrzeźwiałem
na dobre, że odzyskałem poczucie czasu, że tygodniami dochodziłem do
siebie w lodowatym domu w górach, tylekroć z całym spokojem możecie nie
wierzyć. Prawdę powiedziawszy nie wierzcie ani jednemu mojemu słowu.
Słowo jest moją używką, moim narkotykiem, rozsmakowałem się w
przedawkowywaniu."
Jeden z pacjentów mówi wręcz: "Jak
tu nie pić, jak wszyscy piją? Jak tu nie pić jak wszyscy piją?" Ale
cierpliwy doktor Granada wyjaśnia im: "Pijecie, bo pijecie".
Dla bohatera powieści to miłość do
kobiety stała się szansą wybawienia i wyjściem z nałogu. Miał przecież
myśli samobójcze.
"Pod Mocnym Aniołem" to
powieść będąca częścią biografii samego Pilcha, który odważnie
przyznaje się do swojego nałogu. Nie ukrywa swojej choroby alkoholowej
(z której już w zasadzie wyszedł), podobnie jak i zmagania się od kilku
lat z chorobą Parkinsona.
Gorąco polecam tę trudną ale bardzo
ważną książkę.
Należy również dodać, że tę
najważniejszą książkę Jerzego Pilcha sfilmował Wojciech Smarzowski,
który nie boi się robić odważnych i prowokujących filmów. Jak sam mówi
bardzo go interesowało, czy można wytrzeźwieć dla drugiej osoby. Zrobił
poruszający film o nałogu i miłości, która potrafi być silniejsza od
wódki. Główną rolę znakomicie zagrał Robert Więckiewicz. Warto zobaczyć
ten film.
JERZY PILCH, jeden z najwybitniejszych i
najchętniej czytanych współczesnych polskich pisarzy. Ceniony prozaik,
publicysta, dramaturg i scenarzysta. Urodzony w Wiśle w 1953 roku, w
rodzinie protestanckiej. Opublikował m.in.: "Wyznania twórcy
pokątnej literatury erotycznej", "Spis cudzołożnic",
"Bezpowrotnie utracona leworęczność", "Miasto utrapienia",
"Dziennik", "Wiele demonów", czy wydana w tym roku "Zuza,
albo czas oddalenia".
Za najgłośniejszą książkę Pilcha, za
którą otrzymał Nagrodę Literacką "NIKE" 2001, uchodzi
"Pod Mocnym Aniołem". To wyjątkowa powieść, którą warto
przeczytać.
Lidia
Flak
|
2015.07.27
|
Relacje z wypraw rowerowych 2010-2014, książki Wydawnictwa
Stowarzyszenia Młodzieżowego NINIWA.
1 sierpnia 2012. Grupę dwudziestu młodych rowerzystów
żegnają w Kokotku k. Lublińca rodziny i przyjaciele. Prowadzi ich były
wikariusz z Koszutki, o. Tomasz Maniura. Do celu, norweskiego przylądka
Nordkapp, pozostało już „tylko” 3202
km.
Rok później, 1 maja 2013. Podobna sceneria. Żegnanym na starcie przez
rodziny i przyjaciół 25 rowerzystom pozostaje do celu, niewielkiej
wioski Wierszyna na Syberii, „tylko” 8380
km.
Na pierwszy rzut oka wygląda to jak
scenariusz oderwanego od realiów filmu akcji. Ktoś mógłby zapytać: po
co jadą? Będą sławni? Będą rozdawać autografy i podpisywać umowy ze
sponsorami? Dorobią się? Odpowiedź brzmi: nie. Ich „Ojciec Lider”,
zwany pieszczotliwie „Omi”, na pytanie po co jadą, zwykł odpowiadać
skromnie „nie wiem”. I choć media interesują się przez kilka dni tą
niezwykłą inicjatywą, nie będzie ani ogromnych umów sponsorskich ani
tysięcy „lajków” na facebooku, nie będzie sławy i pieniędzy w stylu
Kamila Stocha czy Justyny Kowalczyk. Co więcej, kilkoro z uczestników
wypraw mijamy na co dzień na Koszutce, nie wiedząc nawet, kim są.
Opisujące wyprawy rowerowe książki
Wydawnictwa Stowarzyszenia Młodzieżowego NINIWA czyta się jednym tchem.
Zawarta w nich jest jakaś niezwykła moc. Z jednej strony to zasługa
osób relacjonujących, piszących lekko, żartobliwie, stylowo, z dużą
dozą wyobraźni, do tego poprawnie warsztatowo (bez wątpienia wyróżniają
się teksty Krzysztofa Zielińskiego, ps. „Choyrack”). Z drugiej strony
książki te są utrwalonym na papierze świadectwem niesamowitych
konstelacji wydarzeń; są relacją z heroicznych, wymagających dyscypliny
i wyrzeczeń zmagań niezwykłych młodych ludzi. Ludzi, codziennie
przekraczających swoje ograniczenia i słabości. Choć nękanych przez
niepogodę, dziesiątki zerwanych szprych, przebitych dętek, urwanych
linek i bagażników, mimo to prowadzonych opatrznościową ręką i
niezwykłą siłą: siłą wiary.
Seria wydawnicza, z której kilka pozycji
pomimo trzytysięcznego nakładu już się, nad czym należy ubolewać,
wyczerpała, to znakomita lektura na wakacje. Godna polecenia nie tylko
dla rowerzystów, którzy przemierzali lub przemierzają szosy krajowe i
zagraniczne z sakwami, namiotami i karimatami. Warta zarekomendowania
również tym, którzy nazbyt często rozczarowani otaczającą nas rzeczywistością
powtarzają utarty slogan „ach ta dzisiejsza młodzież…”
/TJ/
Relacje z wypraw rowerowych,
książki Stowarzyszenia Młodzieżowego NINIWA:
2010 ”Ekspedycja Jerozolima”
2011 „Tour de Mazenod”
2012 „Misja BXVI Nordkapp”
2013 ”Polska – Syberia”
2014 ”Wyprawa w nieznane”
Więcej informacji: TUTAJ
|
2015.06.20
|
POLECAMY na czas letniego
wypoczynku ciekawe lektury autorstwa Janusza Głowackiego. To prozaik,
dramaturg, autor scenariuszy filmowych (np. "Rejsu" i fimu o
Lechu Wałęsie w reżyserii Andrzeja Wajdy). Światowy sukces osiągnął
głównie dzięki sztukom teatralnym: "Polowanie na karaluchy"
czy "Antygona w Nowym Jorku, którą przełożono na dwadzieścia
języków. W Polsce wystawił ją Kazimierz Kutz, z wybitnymi rolami Anny
Dymnej i Jerzego Treli - oboje w roli bezdomnych emigrantów z Nowego
Jorku.
Zapraszam do lektury książek
J. Głowackiego!
Lidia Flak
JANUSZ GŁOWACKI. Z
GŁOWY. Nowa proza polska, Świat Książki, Warszawa 2004.
To barwna autobiografia Głowackiego,
mistrza trafnej anegdoty, przewrotności, ogromnego poczucia humoru i
dystansu do siebie. Ciekawie opisuje swoje życie w Polsce i na
emigracji. Wspomina swoją młodość, legendarny SPATIF, gdzie nocami
dyskutowano o polityce, dziewczynach, alkoholu, literaturze i robieniu
filmów. Głowacki pisze:
"Zanim postanowiłem zostać pisarzem wykonałem jedyną rzecz, która
mi się wydawała mądra. Poszedłem na ulicę Mokotowską do baru
Przechodniego." Pisząc o swoim życiu dodaje, że nie planował emigracji,
ale stan wojenny zastał go w Londynie (pojechał tam na premierę swojej
sztuki "Kopciuch" w Royal Court Theatre). Opisuje swój
przedłużony pobyt w Londynie a potem w Nowym Jorku. Trudna sytuacja
nieznanego i biednego emigranta z Polski groziła mu bezdomnością lub
koniecznością powrotu do kraju. Jedynie siła woli i świadomość porażki
pozwoliły mu przetrwać trudny okres za oceanem. Poznał też środowisko
bezdomnych, rozumiał je, stąd tak wielki sukces jego sztuki teatralnej
"Antygona w Nowym Jorku". Pisze tak: "Ktoś napisał o
"ANTYGONIE", że temat leżał na ulicy. Ja na bezdomnych miałem
w Nowym Jorku oko od samego początku. Najpierw sobie myślałem, że ci
śpiący pod nogami przechodniów w dzień, bo to bezpieczniej, a czuwający
po nocy, kiedy ich gwałcą i napadają...".
Głowacki wspomina także Jerzego
Kosińskiego, z którym się przyjaźnił: "Pojawili się ludzie, którzy
uznali jego książki i jego życie za sprytną mistyfikację. Był wielkim
mistyfikatorem, ale demony, których obecność stale wyczuwał za plecami
były prawdziwe. Pewnej nocy otoczyły go w mieszkaniu przy
Pięćdziesiątej Siódmej ulicy ciasnym kręgiem". Jak wiadomo J. Kosiński
popełnił samobójstwo w wieku 58 lat.
Polecam tę książkę, czyta się ją z
przyjemnością, bo to nie tylko ciekawe życie samego Głowackiego, ale
także obraz "PRL-u" i
polskiej emigracji w USA.
Lidia Flak
JANUSZ GŁOWACKI, GOOD
NIGHT DŻERZI, Świat Książki, Warszawa 2010.
Powieść oparta jest na wątkach biografii
Jerzego Kosińskiego, wybitnego pisarza, polsko-amerykańskiego Żyda. J.
Kosiński (właściwe nazwisko Józef Lewinkopf), urodzony w 1933 roku w
Łodzi, w rodzinie zamożnego żydowskiego
mieszczaństwa. Lata dziecięce przypadające na czas II wojny
światowej spędził z rodzicami w
Sandomierzu, a potem na wsi, ukrywając się u polskiej rodziny. Świetnie
wykształcony (Uniwersytet Łódzki, następnie Columbia University) został
wykładowcą w Yale, pełnił też funkcję prezesa amerykańskiego Penclubu.
Napisał kilka powieści, z których najważniejsza -"Malowany
Ptak" przyniosła mu światowy rozgłos, ale też wzbudziła wiele
krytyki w świecie literackim. Stała się po części przyczyną jego
degradacji. Wiele osób zarzucało Kosińskiemu, że ta powieść to fikcja
literacka, a nie tragiczne wspomnienia wojenne, napisane z perspektywy
kilkuletniego dziecka.
Janusz Głowacki znający dobrze
Kosińskiego i jego środowisko podjął się - za namową wielu osób – próby
napisania o nim książki. Starał się pokazać go z dystansem i w miarę
obiektywnie, co nie było łatwe, bo Kosiński był człowiekiem próżnym,
kontrowersyjnym, skandalistą i bywalcem nocnych klubów w Nowym Jorku.
Książka ma formę scenariusza filmowego,
w którym narrator (w tej roli Głowacki) próbuje przedstawić złożoną
postać Kosińskiego. W jednym z fragmentów pisze: "Oni by chcieli
zrobić z ciebie kłamliwego psa przybłędę, bo zająłeś miejsce na
wszystkich szczytach, o których im się nie śniło.” Kończy myśl słowami „Jureczku
dopadli cię, rozszarpali."
Wielu biografów uważa, że J. Kosiński
miał poważny problem z tożsamością, a sami określali go różnie -
jako pisarza amerykańskiego, polskiego lub Żyda.
Powieść Głowackiego czyta się z dużym
zainteresowaniem. Otrzymujemy dużą dozę wiedzy o losach polskich
emigrantów, ich traktowaniu przez Amerykanów, a także często ich walce o przetrwanie.
Lidia Flak
|
2015.05.04
|
Aneta Derda, AKTYWNY
SENIOR, Wydawnictwo Samo Sedno, Warszawa 2014.
Autorka jest polonistką i od lat zajmuje
się antropologią starości. Kontaktując się z seniorami, poprzez rozmowy i spotkania, poznała ich potrzeby i oczekiwania. Książka
jest rodzajem poradnika z którego może skorzystać osoba w dojrzałym
wieku ale też każdy chcący
się przygotować do własnej starości. Hasło przewodnie
dla czytelnika to: "Wzmocnij relacje z bliskimi, trenuj pamięć i
ciało, poznaj ciekawe formy spędzania czasu".
Pani Derda we wstępie pisze: „Chciałam, by
książka którą trzymasz w ręku, była zastrzykiem dobrej energii, zbiorem
ciekawych pomysłów i fachowym doradcą dla każdego seniora".
Autorka
przedstawia możliwości aktywnego spędzania wolnego czasu.
Uzasadnia dlaczego warto być aktywnym w tym wieku i gdzie szukać taniej i ciekawej oferty
dla relaksu i poprawy własnej
kondycji. Zaleca jakie sporty uprawiać w dojrzałym wieku, gdzie i w
jaki sposób uprawiać gimnastykę rekreacyjną. W jednym z rozdziałów
zajmuje się funkcjonowaniem pamięci po 50 roku życia. Wskazuje jakie
czynniki ją osłabiają, a jakie pozwalają utrzymać w dobrej formie.
Zaleca stosowanie diety i
ćwiczeń pamięciowych.
Rozdział IV książki proponuje różne
możliwości aktywnego spędzania czasu i zdobywania nowych umiejętności. I tak od
uczestnictwa w imprezach kulturalnych (bezpłatnie lub ze zniżkami), zajęcia
w klubach seniora, nauka języków obcych, zajęcia komputerowe czy
spotkania w domu kultury dla seniorów - do zostania wolontariuszem lub studentem Uniwersytetu Trzeciego Wieku.
W rozdziale Dodatek-Zdrowie, dowiemy się
w jaki sposób przygotować się do
wizyty u lekarza. Poznamy najczęściej spotykane choroby trzeciego wieku
(choroby serca i układu krążenia). Dowiemy się jakie badania lekarskie
należy regularnie wykonywa po 50 roku życia. Polecam tę książkę, bo świetnie się ją czyta, ponadto
uczy, jak żyć w dobrym zdrowiu i cieszyć się życiem. Pokazuje nam jaki
sens nadać naszemu życiu, kiedy już nie pracujemy, a dzieci "są na
swoim". Warto ją przeczytać i zaglądać do niej, bo to książka
przyjazna seniorom.
Lidia
Flak
|
2015.04.03
|
Kazimierz Kutz PIĄTA STRONA ŚWIATA
Wydawnictwo
Znak, Kraków 2010.
Debiut powieściowy Kazimierza Kutza to
bardzo ważna dla nas wszystkich, nie tylko pochodzących z regionu
Górnego Śląska, pozycja wydawnicza. Już we wstępie przeczytać możemy:
"Odbiył mi dekiel, chyba mom ptoka i niy wiym, jak pisze sie
książka. Ida na to, ale niy byda chcioł nikogo zbawić ani za dużo
fanzolić o złym losie."(W wolnym tłumaczeniu: "Uderzyło mi do
głowy, chyba zwariowałem. Idę na to, ale nie chcę nikogo zbawiać i za
dużo ględzić o złym losie."). Dalej znaleźć możemy m. in. następujące
myśli: "Jeśli się człowiek gdzieś urodzi, to trzeba z tego
czerpać, bo to jest jak statecznik pod łodzią, który nie pozwala jej
się wywrócić". Podobno autor pisał tę powieść przez 15 lat.
Dla Kutza piątą stroną świata jest Górny
Śląsk, a zwłaszcza Szopienice skąd pochodzi. To właśnie miejsce
urodzenia i wczesnej młodości są dla niego źródłem inspiracji i siły. W
swojej powieści opowiada lokalne anegdoty, wspomina rodzinne tajemnice
i opowieści o kolejnych pokoleniach Ślązaków. Stara się używać własnego
języka, tak polskiego jak i gwary śląskiej.
Potrafi pięknie opowiadać, opisuje ludzi
starszych, bezbronnych ale i wzruszających, bohaterskich. Trzeba
zwrócić uwagę na fakt, że robi to z ogromnym poczuciem humoru.
Bohaterowie książki są w ciągłym ruchu, emigrują, szukając swego
miejsca na ziemi. To bardzo piękna powieść, czyta się ją niewątpliwie z
przyjemnością.
Należy przy tym wspomnieć, że powieść
Kutza zaadoptował na potrzeby Teatru Śląskiego jego obecny dyrektor
Robert Talarczyk. W spektaklu prowadzonym w gwarze śląskiej reżyser
stworzył barwny portret typowego
„Hanysa”, jego rodziny i ich problemów. To piękne i mądre
przedstawienie cieszyło się ogromnym powodzeniem wśród widzów, było też
transmitowane w TVP Kultura.
_____________________________________________________________________________________________________________________________________________
Przy okazji chciałabym też polecić wydaną
rok wcześniej publikację:
Aleksandra Klich CAŁY TEN KUTZ,
biografia
niepokorna (Wydawnictwo Znak, Kraków 2009).
To opowieść o życiu Kazimierza Kutza, jego
rodzinie i środowisku najbliższych mu osób. A wszystko na tle bogatej i
różnorodnej historii Szopienic, do których bohater monografii często powraca.
To bardzo ciekawa i dowcipna książka o Kutzu, Śląsku i o Polsce. Serdecznie polecam!
Lidia Flak
|
2015.03.24
|
Anna Arno Konstanty Ildefons Gałczyński NIEBEZPIECZNY POETA
Wydawnictwo
Znak, Kraków 2013.
Monografia Anny Arno pokazuje wielobarwny
portret poety, kojarzonego powszechnie przede wszystkim z przerabianą w
szkole „Pieśnią o żołnierzach z Westerplatte”. W nowym ujęciu monograficznym
Gałczyński jawi się jako postać nietuzinkowa, twórca o wielu obliczach:
z jednej strony wyzwolony artysta, człowiek nieokiełznany, wymykający
się wszelkim próbom klasyfikacyjnym i porządkującym „cygan” i „kanarek”
borykający się z problemem alkoholowym, niepoprawny kobieciarz dopiero
u kresu życia znajdujący w miarę stabilną przystań u boku swojej żony i
powierniczki, „księżycowej” Natalii. Z drugiej strony Gałczyński
pokazany zostaje w biografii jako człowiek żywo zainteresowany sprawami
politycznymi i społecznymi, artysta nieobojętny na recepcję swojej
twórczości, tu i ówdzie szukający poklasku, gdy trzeba składający
samokrytykę, starający się znaleźć bezpieczne miejsce w nowej,
powojennej rzeczywistości. Ten powojenny Gałczyński to w końcu również
autor słów do popularnej piosenki „Ukochany kraj, umiłowany kraj”, pod
wieloma względami poeta zabiegający o publikowanie i popularyzację.
Niezależnie od tego twórca na stałe wpisujący się w krajobraz literacki
i artystyczny lat przed- i powojennych, przyjaciel Tuwima i Waldorffa,
uzależniony od pisania literat par
excellence.
Książka warsztatowo bardzo dobrze
zrealizowana, okraszona przekonująco zestawionymi przykładami poezji
Gałczyńskiego z różnych okresów jego twórczości, uatrakcyjniona unikatowymi
fotografiami. Pozycja wydawnicza niewątpliwie godna polecenia,
atrakcyjna zarówno dla specjalistów profesjonalnie zajmujących się
literaturą, jak i czytelników lubiących spędzać wolny czas przy dobrze
napisanej lekturze monograficznej.
/TJ/
|
Zakładka ma ambicję pozostania formą otwartą, jeżeli
chciałbyś coś uzupełnić, skorygować, rozszerzyć, napisz na adres:
koszutka.eu@o2.pl
powrót
do strony
głównej
© Copyright
by admin_koszutka.eu 2014
Witold Witkowicz, Daria Kosmala,
Maciej Biskupski, Andrzej Barczak, Lucjan Czerny, Arkadiusz Godlewski,
Elżbieta Bieńkowska, Jarosław Makowski, Marek Plura, Jerzy Ziętek, Jan
Olbrycht
|